Tiurniura, podobnie jak przedtem krynolina, komplikowała problem okryć zimowych. Jeśli nie była wielka, można było na nią włożyć luźną pelerynkę lub zarzutkę. Kiedy jednak pojawiły ogromne konstrukcje, nie było to już możliwe. Weszły więc w modę okrycia długie z przodu, a z tyłu kończące się na tiurniurze. Krój ten widzimy w okryciach zarówno zimowych, jak i balowych.
Wielkie tiurniury utrudniały też poruszanie się z trenem. Na prezentowanych rycinach w toaletach balowych tiurniury są na ogół mniejsze, zwykle nie odstają też od ciała pod kątem niemal prostym, ale są nachylone, a upinane na nich draperie spływają z nich przechodząc łagodnie w tren.
Uczesania tej epoki były skomplikowane nie mniej niż cały strój. Składały się z dużej ilości małych loczków nad czołem i wokół twarzy oraz zawiłych splotów pukli i warkoczy z tyłu głowy. Poza domem obowiązywał kapelusz – w tym okresie nie był on zbyt duży, ale za to bardzo bogato zdobiony – koronkami, piórami, kwiatami, małymi ptaszkami...
|