Tiurniura, podobnie jak przedtem krynolina, komplikowała problem okryć zimowych. Jeśli nie była wielka, można było na nią włożyć luźną pelerynkę lub zarzutkę. Kiedy jednak pojawiły ogromne konstrukcje, nie było to już możliwe. Weszły więc w modę okrycia długie z przodu, a z tyłu kończące się na tiurniurze. Krój ten widzimy w okryciach zarówno zimowych, jak i balowych.

Wielkie tiurniury utrudniały też poruszanie się z trenem. Na prezentowanych rycinach w toaletach balowych tiurniury są na ogół mniejsze, zwykle nie odstają też od ciała pod kątem niemal prostym, ale są nachylone, a upinane na nich draperie spływają z nich przechodząc łagodnie w tren.

Uczesania tej epoki były skomplikowane nie mniej niż cały strój. Składały się z dużej ilości małych loczków nad czołem i wokół twarzy oraz zawiłych splotów pukli i warkoczy z tyłu głowy. Poza domem obowiązywał kapelusz – w tym okresie nie był on zbyt duży, ale za to bardzo bogato zdobiony – koronkami, piórami, kwiatami, małymi ptaszkami...



5_01.jpg 5_02.jpg 5_03.jpg 5_04.jpg 5_05.jpg
5_06.jpg 5_07.jpg 5_08.jpg 5_09.jpg 5_10.jpg
5_11.jpg 5_12.jpg 5_13.jpg 5_14.jpg 5_15.jpg
5_16.jpg 5_17.jpg 5_18.jpg 5_19.jpg 5_20.jpg
5_21.jpg 5_22.jpg