W połowie stulecia modzie przychodzi z pomocą technika. Stalowe konstrukcje to nie tylko Wieża Eiffela czy wielkie mosty, to także krynolina, rodzaj klatki ze stalowej taśmy, na której upinano spódnice. Była ona bez porównania lżejsza niż wielowarstwowe, usztywniane halki, toteż obwód krynoliny szybko się powiększał. Drugą techniczną innowacją była maszyna do szycia, którą Izaac Merrit Singer opatentował w 1859 r. Urządzenie to przyspieszało szycie i obrębianie falban i marszczeń, wcześniej niezwykle pracochłonne, a więc i kosztowne. Około 1860 r. żurnale proponują kreacje złożone z nieprawdopodobnej ilości falbanek drapowanych na olbrzymich krynolinach. Dla zachowania proporcji bardzo ciasno sznurowano talię, dzięki czemu sylwetka wydawała się nie ciężka, ale majestatyczna i bardzo kobieca. Krynolina pojawia się wszędzie, w sukniach zarówno wytwornych pań, jak i małych dziewczynek czy dostojnych starych dam.



3_01-2.jpg 3_02.jpg 3_03-2.jpg 3_04.jpg 3_05.jpg
3_06-2.jpg 3_07.jpg 3_08-2.jpg 3_09.jpg 3_10.jpg
3_11.jpg        





Ogromne krynoliny stwarzały pewien problem w chłodniejszych okresach – nie sposób było nałożyć na nie wierzchniego okrycia. Panie okrywały się zatem wielkimi, spowijającymi całą sylwetkę szalami. W modę weszły tkaniny orientalne – prawdziwe lub ich naśladownictwa. Orientalne korzenie ma również kolisty płaszczyk-peleryna, często z kapturem, zarzucany luźno na krynolinę, zwany z arabska burnusem.

Pod koniec lat sześćdziesiątych krynoliny mają mniejszy obwód, ale za to są wszechobecne: w sukniach domowych i balowych, w ubiorach do przejażdżek powozem i strojach spacerowych; ubierano w nie nawet lalki. Jedynie amazonka pozostała przy miękkiej spódnicy na halkach...



3_12-1.jpg 3_13a.jpg 3_13c.jpg 3_14-2.jpg 3_15-1.jpg
3_16.jpg 3_17.jpg 3_18.jpg 3_19-2.jpg 3_20.jpg
3_21-2.jpg 3_22-2.jpg